Nina Jankowicz pokieruje kontrowersyjnym ministerstwem
Oto co o Pani Jankowicz pisze "The Organic Prepper":
"Twierdząc, że "kwalifikuje się do tego, ponieważ jestem zweryfikowana", Jankowicz ubolewała nad faktem, że na Twitterze są ludzie o innych poglądach niż ona, którzy również mają niebieski haczyk (znak weryfikacji), ale "nie powinni być zweryfikowani", ponieważ "nie są godni zaufania". "Zweryfikowani ludzie mogą zasadniczo zacząć edytować Twittera w taki sam sposób, jak Wikipedia, aby dodawać kontekst do niektórych tweetów" - powiedziała Jankowicz. Następnie podała przykład, który - jak twierdzi - nie był polityczny, tweeta prezydenta Trumpa na temat oszustw wyborczych."
Sprzeciwiła się tworzeniu jej ministerstwa, część amerykańskich urzędników. Piszą oni w liście:
Steve Marshall, Alabama
Mark Brnovich, Arizona
Leslie Rutledge, Arkansas
Ashley Moody, Florida
Christopher M. Carr, Georgia
Todd Rokita, Indiana
Derek Schmidt, Kansas
Daniel Cameron, Kentucky
Jeff Landry, Louisiana
Lynn Fitch, Mississippi
Eric Schmitt, Missouri
Austin Knudson, Montana
Douglas J. Peterson, Nebraska
David Yost, Ohio
John M. O'Connor, Oklahoma
Alan Wilson, South Carolina
Ken Paxton, Texas
Sean D. Reyes, Utah
Patrick Morrisey, West Virginia
--
"My, niżej podpisani Prokuratorzy Generalni, jako główni urzędnicy prawni naszych stanów, mamy za zadanie nie tylko egzekwować przestrzeganie prawa, ale także chronić konstytucyjne prawa wszystkich naszych obywateli. Dziś piszemy do Was, aby nalegać na natychmiastowe zaprzestanie działań, które wydają się mieć na celu wyłącznie tłumienie korzystania z praw konstytucyjnych.
Każdy Amerykanin wie, że Konstytucja zabrania rządowi "ograniczania wolności słowa". US Const. Amend. I. Jak napisał prawie osiemdziesiąt lat temu sędzia Robert Jackson, "jeśli istnieje jakaś stała gwiazda w naszej konstytucyjnej konstelacji, to jest nią to, że żaden urzędnik, wysoki czy niski, nie może nakazywać, co ma być ortodoksyjne w polityce, nacjonalizmie, religii czy innych sprawach dotyczących opinii". West Virginia State Bd. of Educ. v. Barnette, 319 US 624, 642 (1943).
Pańskie niedawne zeznania przed Podkomisją Bezpieczeństwa Wewnętrznego Izby Stanów Zjednoczonych wskazują jednak, że Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod Pańskim kierownictwem robi dokładnie to: nakazuje ortodoksję, przyklejając federalno-rządową etykietkę "dezinformacji"(..) wypowiedziom, które rządowi biurokraci, działający za zamkniętymi drzwiami, uznają za niewłaściwe. Jest to niedopuszczalne i wręcz alarmujące wkroczenie w prawo każdego obywatela do wyrażania swoich opinii, angażowania się w debatę polityczną i niezgadzania się z rządem. Najnowsze starania administracji Bidena, by decydować o tym, jakie wypowiedzi są "akceptowalne" i "ortodoksyjne", łączą w sobie McCarthy'owską kontrolę wypowiedzi z tajemnicą angielskiej Gwiezdnej Izby.
Krótko mówiąc, najwyraźniej źle zrozumieliście George'a Orwella: "Ministerstwo Prawdy" opisane w Roku 1984 miało być ostrzeżeniem przed niebezpieczeństwami socjalizmu, a nie wzorcową agencją rządową. "MiniTru" i jego bandyccy aparatczycy są w tej historii czarnymi charakterami, a nie bohaterami. Dla dobra naszej demokracji musicie natychmiast rozwiązać "Radę Zarządzającą Dezinformacją" i zaprzestać wszelkich wysiłków zmierzających do kontrolowania chronionej wypowiedzi Amerykanów. Istnienie Rady Zarządzania Dezinformacją będzie miało nieuchronny wpływ na ograniczenie wolności słowa. Amerykanie będą się wahać, zanim wyrażą swoje konstytucyjnie chronione opinie, wiedząc, że rządowi cenzorzy mogą je obserwować, a niektórzy zdecydują, że bezpieczniej jest zachować swoje opinie dla siebie.
Wynikające z tego szkody dla naszego systemu politycznego i naszej kultury będą nie do oszacowania: jako demokracja, nasze debaty i decyzje polityczne powinny odbywać się na forum publicznym, gdzie każdy obywatel może uczestniczyć, a nie w budynkach rządowych, gdzie wybierane ręcznie i nieodpowiedzialne partyzanckie komitety są izolowane od publicznego nadzoru i krytyki."
Każdy Amerykanin wie, że Konstytucja zabrania rządowi "ograniczania wolności słowa". US Const. Amend. I. Jak napisał prawie osiemdziesiąt lat temu sędzia Robert Jackson, "jeśli istnieje jakaś stała gwiazda w naszej konstytucyjnej konstelacji, to jest nią to, że żaden urzędnik, wysoki czy niski, nie może nakazywać, co ma być ortodoksyjne w polityce, nacjonalizmie, religii czy innych sprawach dotyczących opinii". West Virginia State Bd. of Educ. v. Barnette, 319 US 624, 642 (1943).
Pańskie niedawne zeznania przed Podkomisją Bezpieczeństwa Wewnętrznego Izby Stanów Zjednoczonych wskazują jednak, że Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod Pańskim kierownictwem robi dokładnie to: nakazuje ortodoksję, przyklejając federalno-rządową etykietkę "dezinformacji"(..) wypowiedziom, które rządowi biurokraci, działający za zamkniętymi drzwiami, uznają za niewłaściwe. Jest to niedopuszczalne i wręcz alarmujące wkroczenie w prawo każdego obywatela do wyrażania swoich opinii, angażowania się w debatę polityczną i niezgadzania się z rządem. Najnowsze starania administracji Bidena, by decydować o tym, jakie wypowiedzi są "akceptowalne" i "ortodoksyjne", łączą w sobie McCarthy'owską kontrolę wypowiedzi z tajemnicą angielskiej Gwiezdnej Izby.
Krótko mówiąc, najwyraźniej źle zrozumieliście George'a Orwella: "Ministerstwo Prawdy" opisane w Roku 1984 miało być ostrzeżeniem przed niebezpieczeństwami socjalizmu, a nie wzorcową agencją rządową. "MiniTru" i jego bandyccy aparatczycy są w tej historii czarnymi charakterami, a nie bohaterami. Dla dobra naszej demokracji musicie natychmiast rozwiązać "Radę Zarządzającą Dezinformacją" i zaprzestać wszelkich wysiłków zmierzających do kontrolowania chronionej wypowiedzi Amerykanów. Istnienie Rady Zarządzania Dezinformacją będzie miało nieuchronny wpływ na ograniczenie wolności słowa. Amerykanie będą się wahać, zanim wyrażą swoje konstytucyjnie chronione opinie, wiedząc, że rządowi cenzorzy mogą je obserwować, a niektórzy zdecydują, że bezpieczniej jest zachować swoje opinie dla siebie.
Wynikające z tego szkody dla naszego systemu politycznego i naszej kultury będą nie do oszacowania: jako demokracja, nasze debaty i decyzje polityczne powinny odbywać się na forum publicznym, gdzie każdy obywatel może uczestniczyć, a nie w budynkach rządowych, gdzie wybierane ręcznie i nieodpowiedzialne partyzanckie komitety są izolowane od publicznego nadzoru i krytyki."
wg sygnatariuszy listu:
Jason S. Miyares, Virginia (the author of the letter)Steve Marshall, Alabama
Mark Brnovich, Arizona
Leslie Rutledge, Arkansas
Ashley Moody, Florida
Christopher M. Carr, Georgia
Todd Rokita, Indiana
Derek Schmidt, Kansas
Daniel Cameron, Kentucky
Jeff Landry, Louisiana
Lynn Fitch, Mississippi
Eric Schmitt, Missouri
Austin Knudson, Montana
Douglas J. Peterson, Nebraska
David Yost, Ohio
John M. O'Connor, Oklahoma
Alan Wilson, South Carolina
Ken Paxton, Texas
Sean D. Reyes, Utah
Patrick Morrisey, West Virginia
LargePrefPlaceholder-XKUz1MEJBwkOM
Komentarze
Prześlij komentarz
Muszę teraz sprawdzić ten komentarz pod względem spamu. Redakcja.