Ekonomista o mediach w Polsce

Doprawdy nic miłego odnośnie polskich wydawców mediów napisać nie mogę. Jako ekonomista mam polskie gazety codzienne za tabloidy niskiego (np. Fakt) i średniego rynku (np. Gazeta Wyborcza). Część gazet codziennych, np. jedyna mająca nawet dobrą jakość polska gazeta- Rzeczpospolita, to wręcz gazety wyznaniowe, przeznaczone dla konkretnego wyznania.
Pamiętam ogromny skręt kiszek, ból brzucha na tle nerwowym, gdy nieopatrznie chcąc się przekonać co pisze w polskiej prasie, sięgnąłem po tygodnik „Polityka” (nr 4/2010). Był tam artykuł o rynkach sieciowych, a konkretnie o energetyce, gdzie autorka, pani Solska, dowodziła że monopole na rynku są lepsze niż konkurencja. Bez komentarza.
Generalnie nie czytam polskich gazet, nie oglądam stacji telewizyjnych od kilkunastu już lat nie mając telewizora ( i czasu nań). Oglądałem w ciągu ostatniej dekady kilkakrotnie program TVP, w audycji poświęconej sprawom gospodarczym znalazłem zbyt wiele błędów, by zakwalifikować ją do kategorii innej niż skandali. Mój niemiecki przyjaciel opowiada że przeglądając doniesienia gazet w rodzaju „Wyborczej”, często zastanawia się czy w polskich mediach pracują w ogóle osoby mające wyższe wykształcenie.
Polskie media w 95 % są niczym wypracowania uczniów mających miernie i niedostateczne oceny. Szkoda, że nie powstało nic, zupełnie nic zjadliwego dla mnie. O dziwo, twitter to medium które mogę skonsumować w większości bez obaw o problemy gastryczne- bloggerzy piszą raczej o tym co wiedzą. Polskiej prasy codziennej- już spokojnie przeczytać nie mogę.
Dlatego tej prasy unikam, co jest chyba zrozumiałe, choć nijak nie rozwiązuje problemu. Nie czytam polskich gazet, choćby dlatego że uważam większość z nich za zbyt niepewne źródła informacji, ot, o wartości pogłosek a nie faktów. Z polskich mediów czytam blogi kilku znanych naukowców (np. Rybińskiego, Bendyka). Kilka portali w rodzaju racjonalista.pl, do tego wpisy moich znajomych w sieciach społecznościowych. To wszystko.
Zajmują mnie takie czasopisma jak Foreign Affairs, Time, The Economist et cetera et cetera. Tak, potrafię wykrzesać większą kasę by kupić normalne media, które czytam od deski do deski. Codziennie czytam ostatnio BBC World Service. Muzyka? Zapewne jestem niewymownie szczęśliwą osobą, za przyjaciół mając raggajunglowych didżejów wyciągających mnie na wszelkie ich impry. W polskich mediach nie ma także współczesnej urban music.
Dziwi mnie że w ok. 35-milionowym kraju jest taki upadek mediów że czytelnik ambitny nie ma, po trzykroć nie ma gdzie oka zawiesić. Nie ma nic, zupełnie i absolutnie nic, przynajmniej z mojej perspektywy. Jakaś frapująca pustynia intelektualna, czyżby naród twórców i czytelników tabloidów?
Uważam że obecne tendencje zagrażają językowi polskiemu i polskiej kulturze: po jakiego grzyba ktoś ma się silić na pisanie w języku polskim skoro jest to język jedynie niewykształconej grupy społecznej, ta wykształcona od dawna czyta prasę w innych językach? Energia i uwaga polskich intelektualistów już dawno są skupione gdzie indziej. Lokalni zjadacze chleba czytają kilka swoich lokalnych tabloidów, a wielka światowa dyskusja toczy się w innych językach, ponad ich głowami.
„Nie czytamy Państwa”- jeśli wolno mi przekazać ten wielki njus polskich elit do wydawców polskich tabloidów, tak jak go czuję. Polscy wydawcy prasy publikują dziś dla warstw mniej wykształconych. Ci wykształceni istnieją, choć poza ich łamami i witrynami. Warto by wydawcy mieli tego świadomość.
Po codzienne njusy sięgam tam gdzie są one dostępne i mają odpowiednią jakość. Niestety nie są to media polskie.

Adam

Popularne posty

Instytut Ekonomiczny Zielona Góra

Independent Trader.pl - Portal Finansowy

Warsaw Enterprise Institute