Stary tekst redakcji na temat problemów najmłodszych pokoleń

 Dzieci nie mają dziś łatwego życia- w gospodarce są na każdym kroku oszukiwane. Oferuje się im produkty zwykle najbardziej pośledniej jakości. Idźcie Państwo do sklepiku szkolnego. Kukurydziane chrupki i czipsy, batony, zbyt słodkie napoje. Kupuję zdrową żywność, i w takowym przybytku po prostu absolutnie nic poza wodą nie nadawało się do polecenia komukolwiek. Są regiony świata (np. Kalifornia) gdzie tego typu handel podlega regulacjom- dzieci wszak oszukiwać prosto, a szkolne sklepiki zwykle mają rodzaj monopolu. 

Dzieci zwykle nie wpuszcza się do polskich klubów muzycznych. Dlaczego? Wychowanie w trzeźwości? Litości, które dziecko nie wie że w klubach pije się alkohol? Co się złego stanie gdy np. 15-latki wpuścimy do klubów? Cieszę się że jako nastolatek ten okres spędziłem w RFN- tam podobnych ograniczeń nie było, były nawet kluby dla młodych osób. Podczas gdy w moim rodzinnym mieście w Polsce takie dzieci mają do dyspozycji jedynie świetlicę związku wyznaniowego z wychowawcami słynącymi z radykalizmu. 

Nie jest rzadkością że w sporcie reprezentacje nauczycieli sportu z danej szkoły przegrywają ze swoimi uczniami. Dziś w wielu prywatnych szkołach relacje uczeń- nauczyciel są już całkowicie partnerskie, kończy się wywyższanie poparte autorytetem zawodu, bo i czasy się drastycznie zmieniają. Metody pracy które funkcjonowały jeszcze kilka lat temu, dziś nie działają. W niektórych dziedzinach, jak informatyka, wszelka wiedza szybko ewoluuje, i coś czego uczono ledwie kilka lat temu, dziś może nie przedstawiać większej wartości. 

Zabierzcie Państwo dzieci ze szkoły na kolonie, na przykład nad polskie morzem. Miejscowości  takie jak Władysławowo wyglądają jak kurorty IV świata- te trzecioświatowe zwykle eksploruję podczas wakacyjnych wojaży, i nic paskudniejszego niż niektóre "cuda polskiej Riwiery" dotychczas nie spotkałem nawet w Ameryce Łacińskiej. Mieszkamy już w trzecim z rzędu apartamentowcu w którym pokoje są zapleśniałe- w jednym nie było w ogóle instalacji wentylacyjnej (sic!), w kolejnym- deszcz zalewał pokoje, w kolejnym- w łazience nic się nie suszy i rosną grzyby. 

Posiłki serwowane dzieciom na koloniach są deja vu z czasów ciężkiego totalitaryzmu. Całkowicie przesłodzona herbata która powinna być zakazana, tak jak się zakazuje serwowania dzieciom niezdrowych potraw w co bardziej progresywnych społecznościach. Dania w rodzaju kluski z bułką tartą po których 1/3 ekipy ma niestrawności czy rozwolnienie. Fast-food i chleb "baltonowski" jako podstawa wyżywienia. Jesteś tym co jesz- głoszą nauki niektórych grup światopoglądowych. Hodujemy junk-kids: dzieci- śmieci? Zdrowej żywności, lub tej dla wegetarian, często nie sposób kupić: w naszym sąsiędztwie był jedynie market "Biedronka", gdzie mleka sojowego czy żywności wegetariańskiej po prostu nie ma. 


Pora na zmiany?

Polska jest krajem w którym dominują starsi. Świat w którym do konkurencji i równych praw dopuszcza się młodszych, dzieci, i traktuje się je bez uprzedzeń agesistowskich, jest raczej domeną innych kultur niż dominująca kultura polskich starszych pokoleń. Ma się wrażenie że i nowoczesna edukacja dzieci jest marginesem- szkół waldorfowskich jest raptem kilka (w Warszawie, Krakowie, Bielsku-Białej), a nowoczesna pedagogika jest domeną np. nielicznych szkół prywatnych, prowadzonych przez hobbystów i zapaleńców dla czasem tylko kilkorga dzieci, jak ta w której współprowadziłem zajęcia muzyczno- sportowe.

Wydaje się że dzisiejsza pedagogika, której doświadczyłem jako nastolatek w RFN, w dużej mierze jest antypedagogiką, przy czym dzieci pozostawiano same sobie, dając im wszelki możliwy dostęp do zasobów edukacyjnych- książek, nagrań, płatnych bibliotek naukowych w sieci. Wg encyklopedycznej definicji, "rolę nauczyciela sprowadza do "przewodnika" w myśl zasady lepiej wspierać zamiast wychowywać. Podstawowym warunkiem tego wspierania jest jego dobrowolność. Zdaniem antypedagogiki, dominującą w obecnym wychowaniu rolę wychowawcy i zasadę wychowawca wie lepiej niż wychowanek, co jest dla niego dobre, należy zastąpić prawem dziecka do wyboru opartym na zaufaniu, że wybierze ono dobrze, bo wychowanek wie lepiej niż wychowawca, co jest dla niego dobre."

W ramach tego typu edukacji oczekiwano ode mnie rezultatów- zdanych egzaminów, oddanych opracowań, skupiając się na nader ścisłym skrupulatnym zapobieganiu próbom oszustw (ściągania, łamania praw autorskich przy tworzeniu wypracowań). Nikt mi nigdy nie sugerował, w jakim kierunku winienem kontynuować swoją edukację. Normy moralne czy hierarchia wartości w moim przypadku kształtowała się raczej pod wpływem otoczenia. Mam wrażenie iż idee którym hołdowano były raczej wynikiem descholaryzacji społeczeństw. W myśl tej idei, realizuje się trzy główne cele edukacyjne:

"Każdemu, kto chce się uczyć, w dowolnym momencie życia prawo do korzystania z zasobów informacji musi być zapewnione.

Każdy, kto chce się dzielić swoimi wiadomościami, jest upoważniony do wyszukiwania tych, którzy chcą się od niego uczyć.

Każdy, kto chce przedstawić jakąś kwestię ogółowi, powinien mieć okazję, by to zrobić."

Dziś w Polsce raczej ciężko korzystać z zasobów informacji, np. płatnych banków artykułów naukowych, zwykle niedostępnych nawet w bibliotekach naukowych, gdzie brak nawet podręczników jakie widzimy w bibliotekach Europy Zachodniej. Przedstawienie "jakiejś kwestii" ogółowi wymaga posiadania własnych mediów, blogów etc., przy czym pojedyncza osoba zwykle nie ma możliwości ich rozreklamowania. Nowoczesna edukacja jest w Polsce raczej  


Efekty 

Młodzi zaś są nastawieni raczej proemigracyjnie, chcą własnego sukcesu, stabilizacji, i niekoniecznie widzą na to szanse w obszarze jurysdykcji Rzeczpospolitej Polskiej. Szansą na zmiany jest chyba większa emigracja młodych, lub rewolucja bardzo młodych, dokonana przez pokolenia poniżej 18 roku życia, widoczne podczas protestów w sprawie ACTA. Ci w wieku 25- 30 lat można mieć wrażenie jakby byli nieco mało widoczni, możliwe że się zresztą gdzieś rozjechali, lub traktują Polskę jako tylko jedną z jurysdykcji na terenie których egzystują. W Polsce są całe miasta które pustoszeją z młodych w wakacje, albo wyludniają się z młodszych generacji poza sezonem wakacyjnym (np. Ustka). Słabe są więzi społeczne, dominuje klimat tymczasowości, obawa przed "długoterminowymi inwestycjami". Powszechny jest drenaż mózgów, w pociągach można spotkać bardzo młodych informatyków wracających do pracy w RFN po wakacjach czy świętach w Polsce. 


Młodzi w Polsce żyją pod swoistą "okupacją gerontów", i raczej nie mają rewolucyjnych zapałów, za to wiele mówią o emigracji jako metodzie na poprawę swojej życiowej pozycji. Czytając książki ekonomiczne trafiłem na opis podobnej sytuacji z terenów dawnego NRD- w obliczu niewielkich perspektyw na sukces, ludność generalnie reagowała wycofywaniem się z oficjalnego życia gospodarczego. Nie wiadomo w jakim stopniu tego typu przypadłości dotyczą Polski, niemniej część młodych ludzi w Polsce może w dużej mierze żyć w rodzaju szarej strefy. W tej sferze gospodarki funkcjonuje spora część marnych instytucji pedagogicznych, które prawdopodobnie nie byłyby w stanie w ogóle utrzymać się w warunkach wolnego rynku. W szarej strefie sprzedawane są miękkie narkotyki, nagrania muzyczne, świadczone są rozmaite usługi, ba, prowadzone są nawet półlegalne kluby. Możliwe że do połowy przepływów finansowych w niektórych grupach młodych pokoleń może się odbywać w szarej strefie, która raczej rozwija się miast kurczyć. Kultura czy sztuka młodych pokoleń to ułamek oferty obecnej na innych rynkach krajów europejskich. 


Przyszłość wydaje się raczej oscylować wokół emigracji zarobkowej, także długoterminowej. Wielu z moich znajomych zapowiada ze nie wróci- jeśli nie mieli rodzinnych biznesów na terenie Polski, zwykle nic ich nie przyciąga. Zresztą w dobie kryzysu i te biznesy nie są już tak lukratywne. Kryzys ekonomiczny w Polsce może wypędzić kolejną falę emigracji zarobkowej, zwłaszcza że różnice rozwojowe raczej się pogłębiają niż kurczą.  


opr. AF

Komentarze

Popularne posty

Instytut Ekonomiczny Zielona Góra

Independent Trader.pl - Portal Finansowy

Warsaw Enterprise Institute