Fwd: Pomóżmy sygnalistce odzyskać syna.

Otrzymałem:

---------- Forwarded message ---------
Od: Emilia Niemiec
Date: pon., 13 gru 2021 o 14:17
Subject: Re: Pomóżmy sygnalistce odzyskać syna.
To: Adam Fularz

Panie Adamie,

poniżej wklejam treść informacji prasowej:


Pomóżcie mi odzyskać syna!


Piętnastego października w 2019 roku moje życie zmieniło się nie do poznania. Wykonywałam swoje obowiązki zgodnie z obowiązującymi mnie przepisami. Wtedy nie przyszło mi do głowy jak ta sytuacja odbije się na mnie. Straciłam pracę a do nowej w zawodzie nikt nie chciał mnie przyjąć. W mojej społeczności zostałam szpiclem. Nawet dla koleżanek z pracy i członkiń Izb Pielęgniarskich stałam się persona non grata. Ale to nie jest najgorsze. Zabrano mi syna! Moje życie legło w gruzach…


Pracowałam jako pielęgniarka od 1995 roku, kształciłam się. Kurs za kursem, szkolenia. Pisałam standardy akredytacyjne, robiłam też inne uprawnienia mniej związane z pielęgniarstwem a bardziej z zarządzaniem w ochronie zdrowia. Nikt nie miał do mnie żadnych zastrzeżeń. Byłam nawet oddziałową w szpitalu na oddziale wewnętrznym. Jestem audytorką do spraw zarządzania systemami działań antykorupcyjnych, ale nie tylko.  Dotyczy to medycyny, korupcji w placówkach medycznych, korupcji w sporcie, w tym także działań dopingowych, nielegalnego dostarczania produktów leczniczych.


15 października 2019 roku otrzymałam SMS-y z informacją, że następnego dnia, 16 października, mamy z koleżanką pojechać do klubu piłki nożnej Pogoń Siedlce i tam podać dwudziestu jeden piłkarzom m.in. potas i inne produkty lecznicze w kroplówkach, czyli jako leki dożylne. Wiedziałam więcej na temat dopingu niż moja koleżanka, dlatego poinformowałam ją, że może chodzić o płukanie dopingu albo nielegalne wzmacnianie organizmów zawodników.


Zgodnie z zawodową hierarchią najpierw interweniowałam u naszej bezpośredniej przełożonej i u szefa. Z koleżanką domagałyśmy się lekarskiego zlecenia na piśmie, ale nas zbywano. Skontaktowałam się z POLADĄ, czyli Polską Agencją Antydopingową. Śledcza poinformowała mnie, że w takim przypadku mamy robić wszystko, żeby przełożeni cofnęli decyzję albo, jeśli tego nie zrobią, mam zebrać dowody łamania prawa.

Nie zdołałam odwrócić biegu zdarzeń, ale odmówiłyśmy pojechania do szatni klubu, jak również na skutek naszych nacisków przełożona i szef wycofali się z podania potasu tym chłopakom. 

O tej historii, która się okazała się największym przypadkiem afery dopingowej w Polsce więcej można przeczytać tutaj: https://wydarzenia.interia.pl/autor/irmina-brachacz/news-ujawnila-gigantyczna-afere-dopingowa-w-polsce-placi-za-to-wy,nId,5665275

oraz

https://instytutsprawobywatelskich.pl/trzeba-bylo-siedziec-cicho/?fbclid=IwAR2Yo5dZaLH21VytpEQPu6QuAzRr9YbGRAxpi8xVz0q3Ed7Kq6hLQlLZ_10

oraz

https://tvn24.pl/polska/afera-dopingowa-w-pogoni-siedlce-reportaz-czarno-na-bialym-ra999509?fbclid=IwAR2UPzdmE0NH35grVFYQnZ6JjV1yIPQPfJCq2N0pYZLI6q1UWi0YW6DSRrc



Kiedy zaczęłam otrzymywać otrzymywać groźby zgłosiłam sprawę na policję. W marcu 2020 prokuratura umorzyła sprawę. To już było dla mnie za wiele. Załamałam się. Wtedy jakaś nieznana, "życzliwa" osoba wezwała kuratorkę i policję. To działo się dosłownie w ciągu jednego dnia. Trzeba było zorganizować opiekę dla mojego nastoletniego niepełnoletniego syna, którego wychowuję sama, ponieważ jego ojciec ma odebraną władzę rodzicielską, nie mam rodziny. Sąsiedzi nie chcieli mnie znać.

Trafiłam na tydzień do szpitala. Z każdym dniem czułam się lepiej, obyło się bez podawania leków. W tym czasie mój syn trafił do oddalonej o kilkaset kilometrów miejscowości do znajomych, których znałam ponad 20 lat. 


Po wyjściu ze szpitala znajomi nie odbierali telefonu. Pojechałam do nich. Na miejscu okazało się, że nie mogę zobaczyć się z dzieckiem. Znajomi stwierdzili, że powinnam pomyśleć wcześniej a oni teraz nic nie mogą zrobić bo im zabiorą mojego syna. Mimo, że kuratorka zapewniała mnie, że po wyjściu ze szpitala syn wróci do domu. Kiedy poszłam do sądu zobaczyć akta sprawy, nagle okazało się, że pół godziny przed moim przyjściem potrzebowała ich pilnie ta sama pani kurator. 


Nie widziałam syna od tamtej pory. Z Polski musiałam uciekać do Niemiec. Musiałam oddać moje ukochane zwierzęta, bo nie miałby się nimi kto zajmować.


Największy żal mam nie do zarządu klubu sportowego, ale do Izb Pielęgniarek i Położnych. Nie dość, że nawet nie wystosowały oficjalnego oświadczenia w mojej sprawie to w ogóle nie starały się mi pomóc. Kiedy szukałam pracy łapałam się wszystkiego, zbierałam truskawki, jabłka, pieczarki. Wszystko na czarno. Kiedy w lipcu zeszłego roku dostałam w końcu pracę w DPS-ie po miesiącu okazało się, że szef "nie przewidział dla mnie umowy". Gdzie ich pomoc? Tylko składki potrafią ściągać.


Ja już nie mam siły. Zdrowie mi szwankuje. Z powodu dźwigania w szpitalu szwankuje mi kręgosłup. Nie mam trzech dysków w odcinku L-S i dwóch w odcinku szyjnym. Mam problemy ze wzrokiem i do tego paradontozę. Nie mam pieniędzy żeby zadbać ani o zdrowie fizyczne ani psychiczne. Po wszystkim POLADA opłacała przez pół roku terapię dla mnie, ale to za mało. 


Najbardziej mi zależy, żebym mogła wrócić do mojego domu w Siedlcach razem z synem, znaleźć pracę, w której mogłabym pomagać ludziom. Tymczasem to ja teraz potrzebuję pomocy. 


Zebrane środki przeznaczę na pomoc prawną oraz psychologiczną. Spłaciłabym kredyt i zapłaciłabym rachunki by zapewnić sobie i synowi powrót do domu. 


Pomóżmy sygnalistce odzyskać syna.


Pani Bogumiła Sawicka odkryła jedną z największych afer dopingowych w Polsce. To ona odmówiła podania potasu dożylnie zawodnikom Pogoni Siedlce. Od tamtej pory jej życie całkowicie się zmieniło. W swojej miejscowości stała się "persona non grata". Kiedy przeszła załamanie nerwowe zabrano jej syna. Miało być na chwile, ale od marca 2020 pani Bogumiła nie widziała swojego dziecka.


Kiedy w październiku 2019 poproszono aby z koleżanką pojechała do klubu piłki nożnej Pogoń Siedlce i tam podała dwudziestu jeden piłkarzom m.in. potas i inne produkty lecznicze w kroplówkach, kobieta wiedziała, że może chodzić o płukanie dopingu albo nielegalne wzmacnianie organizmów zawodników. Skontaktowała się z POLADĄ - Polską Agencją Antydopingową i we współpracy z nimi zebrała dowody łamania prawa. 


Najpierw odwróciły się od niej koleżanki z pracy, potem nie przedłużono jej umowy. Pani Bogumiła nie mogła znaleźć pracy w zawodzie mimo dużego doświadczenia. Jest pielęgniarka od 1995 roku, kształciła się w kierunku zarządzania opieką zdrowotną, jest  audytorką do spraw zarządzania systemami działań antykorupcyjnych, ale nie tylko.  

Załamanie nerwowe przyszło razem z informacją, o umorzeniu przez prokuraturę sprawy na temat gróźb, które dostawała pani Bogumiła. Na czas pobytu w szpitalu syn sygnalistki trafił do jej znajomych, mieszkających w innej miejscowości. Po niecałym tygodniu sygnalistka wyszła czując się dużo lepiej. Nie mogła skontaktować się ze znajomymi, więc pojechała do nich po dziecko. Niestety, nie zobaczyła syna. Znajomi tłumaczyli się, że jeśli pozwolą na spotkanie to stracą możliwość opieki nad nastolatkiem. 


Pani Bogumiła nie ma środków na pomoc prawną i psychologiczną. Musiała wyjechać za granicę żeby móc pracować. 


  • Najbardziej mi zależy, żebym mogła wrócić do mojego domu w Siedlcach razem z synem, znaleźć pracę, w której mogłabym pomagać ludziom. Tymczasem to ja teraz potrzebuję pomocy - mówi pielęgniarka.


Zebrane środki na Pomagam.pl zostaną przeznaczone na pomoc prawną oraz psychologiczną, spłatę kredytu i zaległych rachunków by zapewnić sobie i synowi powrót do domu. 



Link do zbiórki:https://pomagam.pl/y9wd6t


Pomagam.pl pozwala w ciągu kilku chwil samodzielnie stworzyć internetową zbiórkę pieniężną na dowolny cel oraz udostępnia narzędzia do jej promowania.



Pozdrawiam,
Emilia Niemiec

W dniu 13.12.2021 o 13:24, Adam Fularz pisze:
Dziękuję ale pracuje przez telefon komórkowy.  Proszę o tekst w treści email. 
Pozdrawiam
Adam

W dniu poniedziałek, 13 grudnia 2021 Emilia Niemiec napisał(a):
Dzień dobry,

podsyłam informację na temat, który nas, w Pomagam.pl niezwykle poruszył. To historia pielęgniarki, sygnalistki a przede wszystkim matki, która od dawna nie może zobaczyć się z synem. Jest to również kontynuacja największej afery dopingowej w Polsce.

Pełny tekst informacji prasowej oraz zdjęcia są dołączone do wiadomości.  Serdecznie zachęcam do publikacji materiału.    W razie pytań proszę o kontakt,    Emilia Niemiec  Pomagam.pl


--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl

Komentarze

Popularne posty

Instytut Ekonomiczny Zielona Góra

Independent Trader.pl - Portal Finansowy

Warsaw Enterprise Institute