List otwarty w sprawie powrotu do edukacji stacjonarnej

do MEiN

Szanowni Państwo,
prowadzę malutką agencję prasową. Korzystam ze skateparku.
Słucham wypowiedzi p. Przemysława Czarnka o rygorze. 
Myśle że te dzieci które są takie buntownicze i się stawiają dorosłym, daleko zajdą. Edukacja powinna wspierać osoby które są w stanie np. zdominować czy sobie nawet podporządkować dorosłych. Tymczasem mam wrażenie że miejscami jest odwrotnie: starsi którzy nie mają posłuchu czy nie umieją sobie zdobyć szacunku (przyznam że dziś jest to bardzo trudne) sięgają po drogę na skróty- czyli ów rygor.

Zastanawiam się, czy to aby idzie w dobrą stronę? Gdy odezwę się na skateparku, nastolatki potrafią mi odpowiedzieć że nikt mnie nie pytał. Zwykle mnie gaszą albo potrafią mnie zdominować, będąc bardziej wyszczekane, cięte w języku. Mi się wydaje że one są takie cwane, ponieważ - nie siedzą w domu, tylko po prostu spędzają czas razem w czasie tej pandemii na skateparku. 

Natomiast tzw. "no lajfy" siedzą na chatach i ich nie opuszczają, są z tego co mi jakiś nastolatek powiedział- debilami, opóźnionymi w rozwoju. Istnieje jakaś grupa dzieci która nie opuszcza domostw, nie wiem ile ich jest bowiem w mieście 140 tysięcy mieszkańców można zaobserwować jedynie stałą grupę ok.100 maksymalnie 250 osób na różnych treningach, do tego stopnia że osoby te się znają z widzenia, bowiem osób wychodzących z domostw dla uprawiania sportu jest już w ogóle niewiele.. Szacuję że na 1000 osób przypada jedna młoda osoba aktywna sportowo, możliwe że co 50-ty młody w ogóle wychodzi z domu by coś uprawiać sportowego albo się spotykać z innymi. Tak mi wychodzi z pobieżnych szacunków tego co widzę na mieście i danych w statystykach demograficznych. 

Sugeruję aby- jeśli słusznym okaże się postulat nie-wracania do edukacji stacjonarnej, aby zastąpić to intensywnym wspólnym spędzaniem czasu uczniów razem, tak aby "no lajfy" miały jakiś kontakt z tzw. "realem".

Sugeruję aby przedyskutować w MEiN - czy rygor jest dobrą droga. Samemu raczej w szkole robiłem to co chciałem, chodziłem do gimnazjum i wyższej edukacji po niemieckiej stronie granicy, dojeżdżając z Polski. Od 16 roku życia mieszkałem sam bez nikogo w internacie w Niemczech. Myślę że to mi bardzo pomogło się usamodzielnić w życiu. Nie wiem, czy w tej szkole w Niemczech był jakiś specjalny ygor. Pamiętam że sam musiałem prowadzić raz zajęcia z wiedzy o społeczeństwie i to było dla mnie straszne ponieważ prowadziłem te zajęcia słabo znając język niemiecki. Każdy uczeń musiał sam prowadzić jakieś zajęcia co najmniej raz w ramach tej nauki. 
Pozdrawiam
Adam Fularz
Redakcja "Wieczorna.pl"
Dolina Ziel. 24a, Zielona Góra

Komentarze

Popularne posty

Instytut Ekonomiczny Zielona Góra

Independent Trader.pl - Portal Finansowy

Warsaw Enterprise Institute