Polskie dane statystyczne z GUS są niespójne i niejasne, przeczą informacjom z przedsiębiorstw


Radosław Bodys, amerykański ekonomista polskiego pochodzenia, zajmujący się sprawami Europy Środkowo-Wschodniej w Bank of America/Merrill Lynch w Londynie, twierdzi, że wyniki GUS są „zastanawiające zarówno pod względem spójności statystycznej, jak i ekonomicznej, a GUS-owski warsztat odbiegający jakością od innych urzędów statystycznych krajów regionu Europy Środkowo-Wschodniej”. Według Bodysa, który wypowiedział się na ten temat w „Gazecie Wyborczej”, niejasne są m.in. dane, na których się oparto oraz statystyczne metody ich „wygładzania”.

„Na przykład dane o wzroście komercyjnych inwestycji nie pasują do informacji z przedsiębiorstw, które sygnalizują raczej obniżanie inwestycji. W zależności od wybranej metody można osiągnąć różne wyniki. Dla mnie zastanawiające jest, jak to możliwe, że u wszystkich naszych sąsiadów PKB leci na łeb na szyję – w Rosji o blisko 10 proc., na Ukrainie o 20 proc., w Niemczech o niemal 7 proc., w Czechach o ponad 3 proc., a w Polsce rośnie? Eksport spada w Polsce prawie o 15 proc., w pierwszych trzech miesiącach był średnio 10-proc. spadek produkcji przemysłowej. Kolejną sprawą są inwestycje, które według GUS w I kw. wzrosły. Nie bardzo współgra to z informacjami od przedsiębiorstw, które już od IV kw. 2008 r. sygnalizują ograniczenie nakładów inwestycyjnych. Może to sugerować, że grono firm, które wpadają do GUS-owskiego koszyka, nie jest do końca reprezentatywne dla całości gospodarki” – uważa Bodys.

(...)

Jak mówią nasi rozmówcy, praktycznie wszystkie inwestycje w przedsiębiorstwach zostały zamrożone, wstrzymano nawet te w fazie realizacji. Zapaść panuje w budownictwie mieszkaniowym. Inwestycje drogowe są na etapie podpisywania umów. Są to tzw. inwestycje papierowe.

– Więc gdzie te inwestycje nastąpiły? Raczej mamy tendencję do wyraźnego zwijania się przedsiębiorstw, ponad 250 upadło już w tym roku. Zamknęliśmy stocznie, hutnictwo pracuje na 40 proc. swojej wydajności, zapaść panuje w przemyśle meblarskim, górnictwie, dramatycznie spadają wpływy z podatków, spada eksport, import. Gdzie więc panuje ożywienie gospodarcze? Dzisiaj niemal każdy polski przedsiębiorca ma problem z zaciągnięciem kredytów, nie tylko inwestycyjnych, ale także obrotowych, spadają zamówienia produkcyjne z zagranicy, są powszechne zatory płatnicze, firmy się wzajemnie kredytują, nie płacą sobie na czas, nie płacą też regularnie wynagrodzeń pracownikom. A według wskaźników, jakie podaje się opinii publicznej, wychodzi, że jest lepiej – dziwią się ekonomiści.

(...)

PKB to podstawowy wskaźnik makroekonomiczny. Ma wpływ na notowania waluty, bo jeśli kraj dotyka recesja, osłabia się złoty. Ma też znaczenie dla wartości oraz ceny papierów wartościowych. Fundamentalne znaczenie mają dane PKB dla projektowania budżetu na przyszły rok, także dla jego nowelizacji, która odbędzie się w lipcu. Zastanawiające, że skoro mamy wzrost PKB, po co nowelizacja, ratowanie budżetu, którą zapowiada minister Rostowski?

– To sprzeczność – z jednej strony dowiadujemy się, że jest wzrost PKB, z drugiej, że mamy drastyczny spadek przychodów budżetowych. Ukraina przestała publikować dane swojego urzędu statystycznego, bo rządzący boją się ujawnić prawdy, która jest porażająca, ponieważ może wpłynąć to na gospodarkę, walutę, na panikę, zachwianie rządu, na ewentualną odmowę pomocy z MFW. U nas przyjęto odwrotną metodę – podajemy dane hurraoptymistyczne, podkoloryzowane, roztacza się złudne miraże, karmi społeczeństwo obietnicami, zaklina rzeczywistość. Jeszcze na przełomie 2008 i 2009 r. minister finansów twierdził, że będziemy mieli w tym roku wzrost PKB 4,8 proc. W styczniu zmienił prognozę na 3,7, a w lutym na 1,7 proc. To podważa kompetencje ministra Rostowskiego – uważa Janusz Szewczak."
wg wyborcza.pl

Popularne posty

Instytut Ekonomiczny Zielona Góra

Independent Trader.pl - Portal Finansowy

Warsaw Enterprise Institute