Zmienił się model działania firm modowych. Oferują coraz więcej produktów nieubraniowych.

Zielona Góra 8.10.2020

Zmienił się model działania firm modowych. Oferują coraz więcej produktów nieubraniowych.

Jeździłem wczoraj na skejtparku, nim sobie rozwaliłem bark na jakimś transferze (teraz już piszę jedną ręką, druga boli). Zauważyłem że część dzieciarów miało na swoich hulajkach nalepki jakiejś firmy skejtowej, a jedno z nich miało bardzo kolorową bluzę tej marki. 

Zanotowałem sobie markę tej firmy w głowie, po przyjściu do domu na ekranie komputera ukazała mi się firma sprzedająca ciuchy, ale też pontony, ręczniki, parasole, ochraniacze, niemal wszystko czego skejter, fanatyk danej marki modowej, mógłby chcieć kupić. Asortyment swoją rozległością powalał, tymczasem- nie była to znana marka- ot, pierwszy raz o niej usłyszałem. Nazywała się Rip'n Dip.

Firma skejtowa Supreme wypuściła swego czasu cegły ze swoim logo, oczywiście te cegły wyprzedały się w mgnieniu oka i osiągają bardzo wysokie ceny na rynku wtórnym. Wiele w tych firm celuje w target nastoletnich narkomanów, bo to oni wydają 700 czy tysiąc złotych na skejtową bluzę danej marki. Teraz sprzedają się pościele, ręczniki, wyposażenie domu, oczywiście wszystko w zabójczo wysokich cenach.

Swego czasu furorę w kręgach narkodzieci zrobiła japońska firma Bape. Bardzo kolorowe bluzy, dresy, czapki pasujące w gusty narkonastolatków osiągają 4-cyfrowe ceny. Gusty nastoletnich narkusów to zwykle feria barw, bardzo dużo bardzo kolorowego.

Polskie firmy modowe w wyścigu po dusze narkodzieci przegrały. Stało się tak, bo chyba polskie marki modowe nie dostrzegły dzieci (narkodzieci) i ich potrzeb. Te dzieci się zmieniły wraz z popularyzacją substancji psychoaktywnych. Ty, czytelniku, może tego nie dostrzegasz, ale wprawny słuchacz wyłapie charakterystyczny slang kilkuletnich dzieci umawiających się na wspólny zakup marihuany czy wypatrzy napis "LSD travel agency" na koszulce podejrzanie szczęśliwego 9-cio czy 10-latka. 

Na skejtparkach czy pod blokami nie widać już prawie wcale polskich firm modowych. Wyparły je marki zagraniczne, choć jeszcze 3-4 lata temu tak nie było. Ze dwa lata temu przyszedł wielki cios dla polskich marek mody ulicznej. Straciły połowę obrotów, ich rynek przejęły firmy amerykańskie. Są one bardziej nastawione pod narkodzieci i ich bardziej kolorowe (psycho)potrzeby. 

Spada jakość tych produktów. Pamiętam że kiedyś gdy kupiłem za 1000 złotych używaną kurtkę francuskiej marki Bullrot, to było coś świetnej jakości, oznakowane hologramem. Teraz, po latach, kupiłem bluzę innej marki -TNF, także z hologramem, która chyba jest podróbką, bo się spruła. Hologramy już nie są problemem dla oszustów. 

Polskie marki też nie stosują modelu scarcity jako modelu biznesowego. Nie robią kolekcji kapsułowych. Ich produkty są bardzo konserwatywne w porównaniu. Wszystko to rzutuje na ich postępujący upadek, czy też- wypad z rynku.

opr. Adam Fularz
na podstawie obserwacji naocznej, analizy witryn producentów i ich oferty.


--

Komentarze

Popularne posty

Instytut Ekonomiczny Zielona Góra

Independent Trader.pl - Portal Finansowy

Warsaw Enterprise Institute