Obserwacja redakcji o nowym wirusie który się rozprzestrzenia bez kontroli

Obserwacja redakcji o nowym wirusie który się rozprzestrzenia bez kontroli


Szanowni Państwo,
Podejrzewam jakąś nową mutację jakiegoś wirusa która może nie być wykrywana testem PCR albo ludzie sie już tym wszystkim zmęczyli, machnęli ręką i wolą przechorować niż unikać. Jest to jakby jakieś przeziębienie które jest chyba wirusowe i nie jest jakieś dokuczliwe- w zasadzie powoduje że trzeba odpocząć ok. jednego dnia. Niby czasem pobolewa gardło ale można jeść lody. Ma się katar ale jest to jakby katar sienny. Jest się nieco zmęczonym ale można np. cały dzień skakać na przeszkodach i spędzić cały dzień silnie aktywnym ruchowo (będąc "chorym" byłbym nawet w stanie jeździć na wakeboardzie po wakeparku ale nie było już wolnych miejsc). Mam wrażenie że poprzez ślinę roznoszą go osoby przybyłe z Wielkiej Brytanii - wydaje się że coś roznoszą poprzez ślinę. Efektem może być np. jednodniowe osłabienie czy ogromny apetyt. Inne efekty to katar, jakby sienny. 

Zauważyłem że jak się to ma i chciałoby się zdezynfekować ręce to w ogóle już nie ma tych płynów do dezynsekcji niemal nigdzie. Kiedyś były, ale już się skończyły, jeśli pomontowano jakieś dystrybutory czy publiczne spryskiwacze to nic nie ma w nich już płynu bo nikt tego nie sprawdza ani nie uzupełnia. Zdarza mi się wejść do autobusu gdzie nikt nie ma maseczki ( i bardzo jest mi głupio taką maseczkę zakładać jako jedyna osoba w autobusie) albo w pociągu pospiesznym gdzie też nikt ich nie miał, gdy jechałem do innego miasta na skatepark, i tylko ja ją założyłem. Na targowiskach jest ogromny tłok, są kolejki do straganów, trudno się przepychać w tłumie. W sobotę i niedzielę było jakieś targowiskowe apogeum tłumów kupujących.

Zdziwiony byłem że w ostatnich dniach gdy czułem się nienajlepiej to codziennie ode mnie po raz czy po dwa razy ktoś pożyczał wodę z butelki aby pić bo nie miał swojej. Zwykle raz czy dwa razy dziennie ktoś chce pić z mojej butelki albo z jakiegoś powodu grzebie mi w plecaku dotykając rzeczy które są brudne od śliny (wczoraj np. na skateparku zaginął telefon i dzieci mi przegrzebały także mój plecak, a potem tą samą ręką wsadzały sobie ochraniacz na zęby w usta, telefon też się w końcu znalazł). W wielu miejscach zachowanie higieny nie jest możliwe-na przykład skejterzy mają ochraniacze na zęby, które wyjmują tą samą ręką co dotykają kierownicy hulajnogi etc, po jakimś czasie wszystko jest oślinione i wszyscy mają mieszankę śliny wszystkich dookoła na rękach bo  wymieniają się różnymi przedmiotami. Czasem nie ma możliwości kogoś nie zarazić- osoby te biorą twoje przedmioty do ręki, by po chwili tą samą ręką wsadzić sobie ochraniacz na zęby do ust. Ja myję ręce i także gripy od hulajnogi wodą, ale nie sądzę że to wiele pomoże gdy ktoś i tak dotyka wszystkiego dookoła a potem sobie wsadza brudną ręką ochraniacz w usta. 

Mam wrażenie że nie dba się już o higienę bo owa sprawa wirusa okazuje się być jakimś kapiszonem który co prawda powoduje jakieś jednodniowe bielmo na oku czy kłopoty ze wzrokiem ale spostrzec że coś jest nie tak można dopiero po kilku dniach, ciężko się nawet zorientować że to wirus a nie jakieś zmęczenie, przemęczenie po imprezie etc. Mam wrażenie że nie wykrywają go testy PCR- osoba z która spałem w namiocie i która była na coś podobnego chora- kiedy ją o to pytałem bardzo dokładnie- twierdziła że u niej test PCR żadnego koronawirusa nie wykrył ale w miejscu gdzie pracuje jest samotestowanie- pracownicy sami mają zestawy i sami sobie te testy wykonują jakimiś metodami takimi że się miesza różne składniki i wsadza do jakiejś fiolki etc. I to nie wykazało żadnego zakażenia.  Te testy pracownicy mają po stronie niemieckiej granicy (tutaj wiele osób pracuje po stronie niemieckiej). Osoby te się same badały swoimi własnymi zestawami do testów i nic one nie wykryły choć nie wiem czy te testy są poprawne. 

Myślę że to nie jest nic specjalnie groźnego ale słychać kichnięcia czy psikanie na mieście, Ktoś np. ze dwa dni temu kichnął w autobusie nocnym, czy widać że ludzie smarkają. Wczoraj ktoś w nocy w krzakach przy torach głośno charczał, co mnie zaniepokoiło nieco.  Wydaje się że ów katar, jakby sienny, nie jest dokuczliwy i że sporo osób go już ma, zwłaszcza gdy dochodzi do kontaktu ze śliną, co współcześnie jest częste bo ludność się wymienia różnymi rzeczami które są obślinione.  

Pozdrawiam
Adam Fularz
--

Komentarze

Popularne posty

Instytut Ekonomiczny Zielona Góra

Independent Trader.pl - Portal Finansowy

Warsaw Enterprise Institute